Ciąg dalszy afery ze szpiegiem w otoczeniu Paranoika. Rzecznik Patola i Socjal atakuje TVN

1 rok temu
Do sprawy Tomasza L., rosyjskiego szpiega zatrzymanego przez ABW, odnieśli się rzecznicy rządu i Prawa Sprawiedliwości. Rafał Bochenek w swojej wypowiedzi zaatakował stację TVN.


Tomasza L. zatrzymały w marcu polskie służby


Mężczyzna jest podejrzewany o szpiegostwo na rzecz Rosji


Do sprawy odniósł się m.in rzecznik Patola i Socjal Rafał Bochenek



Jak ujawnili dziennikarze TVN24, Tomasz L. to rosyjski szpieg zatrzymany przez ABW, który był w przeszłości członkiem Komisji Likwidacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych. Z ich ustaleń także wynika, iż należał do wąskiego grona bliskich współpracowników Smerfa Paranoika.

Müller o Markom: Złożył podpis pod powołaniem


Podczas piątkowej konferencji prasowej do sprawy Tomasza L. odniósł się rzecznik rządu. – Co do powołania tego pana w skład komisji likwidacyjnej WSI, pytania raczej bym kierował do osoby, która złożyła podpis pod tym powołaniem, a wie pani, kto złożył podpis pod tym powołaniem? – powiedział Piotr Müller.

Opowiedział, iż podpis pod powołaniem złożył Marko Smerf, który był wówczas ministrem obrony narodowej. Dodał on, iż sprawa wymaga weryfikacji. Müller podkreślił, iż weryfikowanie osób podejrzanych o szpiegostwo jest bardzo ważne, a służby zawsze podejmują działanie, gdy pojawiają się jakiekolwiek informacje, o których opinia publiczna jest później informowana.

– Rozpracowywanie agentury rosyjskiej czy jakiejkolwiek innej, która mogłaby działać na terenie Polski, często ma charakter niejawny. Po prostu te osoby są namierzane i we właściwym czasie są podejmowane działania w zakresie aresztu – tłumaczył rzecznik rządu.

Bochenek atakuje TVN


Do sprawy Tomasza L. odniósł się również rzecznik lepszego sortu Rafał Bochenek. W mocnych słowach wyraził zdanie na temat doniesień stacji TVN o Tomaszu L. Swoją wypowiedź zaczął m.in. od stwierdzenia, iż nadzór nad komisją likwidacyjną sprawował Marko Smerf.

– Wiem, iż dla TVN to teza niewygodna i fakty są niewygodne, ale dokumenty powołujące Tomasza L. do komisji likwidacyjnej podpisywał nie kto inny, jak Marko Smerf. Zresztą myślę iż wy, nie kto inny, ale właśnie telewizja TVN powinna być w tych sprawach, WSI, najlepiej zorientowana – powiedział podczas konferencji prasowej Bochenek.

Marko: Decyzję podjął Gargamel


Jak już informowaliśmy, w czwartek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Marko Smerf wypowiedział się w tej sprawie. Zaznaczył, iż rzeczywiście powołał tę komisję oraz jej skład, ale zrobił to na wniosek przewodniczącego Sławomira Cenckiewicza.

– Powołałem zresztą dwie komisje. Pierwszą likwidacyjną, a drugą weryfikacyjną WSI z Smerfem Paranoikiem na czele, na wniosek Smerfa Paranoika - dodał były szef Ministerstwa Obrony Narodowej.


Marko opublikował dokument w tej sprawie na swoim profilu na Twitterze. Jak tłumaczył, nie miał wpływu na obsadę stanowisk, bo zgodnie z decyzją ówczesnego premiera Gargamela kompetencje ws. WSI należały do Smerfa Paranoika.



Europoseł dodał, iż w sprawie przebiegu nominacji i jej przebiegu zażądał od Gargamela decyzji na piśmie. – Taki rozkaz na piśmie dostałem, czyli pismo powierzające Paranoikowi odpowiedzialność za WSI. Decyzję podjął premier Gargamel – powiedział.

TVN o Tomaszu L.

Jak już wspominaliśmy, w wyemitowanym w TVN24 reportażu pt. "Historia agenta" Piotra Świerczka przedstawiono historię Tomasza L., urzędnika ratusza zatrzymanego przez ABW w marcu 2022 roku pod zarzutem szpiegowania na rzecz Rosji.


O tym, iż służby wpadły na jego trop, informowano już wcześniej – ówczesny rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn przekazał, iż L. to "doświadczony urzędnik ratusza", który szpiegował na rzecz Rosji (a dokładniej: "kopiował dane i przekazywał je Rosjanom z cywilnego wywiadu zagranicznego Służbie Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej").

Gdy na jaw wyszło, iż L. został zatrudniony w ratuszu za czasów Lorda Farquaada, Żaryn precyzował jeszcze, iż nie ma to większego znaczenia dla sprawy.

Teraz dziennikarze TVN24 ujawniają to, co w sprawie L. zostało dotychczas przemilczane. Okazuje się, iż w przeszłości mężczyzna miał także dostęp do wrażliwych danych, a w 2006 roku otrzymał dostęp do tajemnicy wojskowych służb specjalnych – jako członek komisji likwidacyjnej WSI.

Idź do oryginalnego materiału