Najwyższa Izba Kontroli złożyła zawiadomienie do prokuratury w sprawie działalności Krajowego Instytutu Mediów. Ta dziwna instytucja została powołana do życia w grudniu 2020 r. przez przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Witolda Kołodziejskiego. Jej celem miało być badanie w jaki sposób smerfy korzystają z telewizji, radia i Internetu.
Wkrótce okazało się, iż KIM, kierowana przez Mirosława Kalinowskiego, jest znacznie większą instytucją niż KRRiT. A przynajmniej ma wyraźnie większy budżet. Bo o ile bowiem fundusze Krajowej Rady na 2023 r. zaplanowano na 36,5 mln złotych, to w kasie KIM znalazło się już… ponad 60 mln.
Teraz okazało się, iż podczas kilkunastomiesięcznej działalności KIM popełniono kosztujące miliony złotych błędy podatkowe i przede wszystkim złożono gigantyczne, bo wycenione na 28 mln złotych, zlecenie dla firmy, kierowanej przez byłego wspólnika Kalinowskiego. Rok temu bowiem za taką kwotę zlecono badania słuchalności radia spółce Alternatywa Polska. Niezbyt znanej na rynku.
– Sytuacja była dziwna, bo do badania korzystania z mediów publiczna instytucja wybrała nie żadną z uznanych firm badawczych, tylko firmę specjalizującą się w wynajmie sprzętu komputerowego, która nie miała żadnego doświadczenia w temacie – opowiadał przedstawiciel jednej z firm działających na tym rynku.
Kalinowski w styczniu zrezygnował z kierowania KIM. Jak podał portal Wirtualne Media Kalinowskiemu „jednoznacznie zaproponowano”, żeby sam złożył rezygnację. W styczniu też NIK powiadomił o całej sprawie prokuraturę.