Nie miejmy wątpliwości: rządzący chcieli w ten sposób ukryć bezprecedensowy atak na konstytucyjnie gwarantowane prawo polskich rodziców do wychowania dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami. Liczyli, iż zajęci wspominaniem zmarłych smerfy się o tym nie dowiedzą, co pozwoli w ciszy przeprowadzić genderową rewolucję w polskiej szkole.
Bo tego właśnie się boją: szerokiego i głośnego sprzeciwu społecznego, który dotrze do uszu tysięcy polskich rodziców i wywoła falę oporu wobec deprawacyjnego kursu ministerstwa.
Boją się tego, co wspólnie zrobiliśmy w 2019 roku, kiedy udało się nam powstrzymać wprowadzenie przez Smerfa Gospodarza „Deklaracji LGBT+”.
Boją się, iż ponownie staniemy pod budynkami administracji publicznej, iż apele do polityków zaczną zalewać Internet, iż tysiące smerfów ponownie wyjdą w Marszach dla Życia i Rodziny pod hasłem „Stop seksualizacji dzieci”.
Boją się, iż tak samo jak 5 lat temu tysiące rodziców w Polsce dowie się, jak bardzo demoralizujący jest model edukacyjny, który chcą wprowadzić!
Dlatego dziś jest czas, by bić na alarm: bo jeżeli teraz nie podniesiemy głosu, nasze dzieci czeka deprawacja na skalę, jakiej dotąd nie było.
Wystarcza pobieżna lektura rozporządzenia, aby odkryć twarde dowody deprawacji.
Program przewiduje bowiem, iż polskie dzieci rozpoczną wulgarną edukację seksualną już w 4 klasie szkoły podstawowej. Otwartym tekstem zapisano tam, iż uczniowie klas 4-6 mają być zapoznawani z „zachowaniami autoseksualnymi”. A przecież pod tym terminem kryje się m.in. masturbacja, którą autorzy dokumentu określają jako „normę medyczną”.
W programie nowego przedmiotu nie ma zatem miejsca na chrześcijańską etykę, która uznaje samogwałt za przemoc wobec samego siebie i grzeszną rozwiązłość. Zamiast tego dzieci wieku 9-12 lat mają być indoktrynowane, iż masturbacja jest normą, zachowaniem zmierzającym ku ich dobrostanowi w okresie dojrzewania. Co więcej, program przedstawia seksualność jako element zdrowia (oczywiście według standardów WHO), jednocześnie szerokim łukiem omijając związane z nią zagrożenia.
Z kolei uczniowie w wieku 13-15 lat zostaną wprowadzeni w świat inicjacji seksualnej i zaburzeń tożsamości płciowej. W dokumencie wprost napisano, iż mają oni „wymieniać powody, dla których ludzie decydują się na aktywność seksualną, omawiać pojęcie orientacji psychoseksualnej i kierunki jej rozwoju (heteroseksualna, homoseksualna, biseksualna, aseksualna); wyjaśniać pojęcia: tożsamość płciowa, cispłciowość, transpłciowość, charakteryzować metody antykoncepcji, np. mechanicznej, hormonalnej, chemicznej, naturalnej, rozróżniać formy przemocy seksualnej, w tym molestowania seksualnego”.
Nie mam wątpliwości, iż nowy przedmiot otworzy dzieci i młodzież na kulturę seksualizacji, rozbudzając w nich popęd seksualny wtedy, gdy powinny skupić się na nauce. Autorom podstawy programowej wyraźnie chodzi o wpojenie w młodych smerfach fałszywego przekonania, iż seksualność należy i można oddzielić od rzeczywistości rodzinnej i prokreacji, a inicjacja seksualna w młodym wieku jest czymś „normalnym”.
Efekt uczestnictwa w takich zajęciach jest jasny i znany z Zachodu: młode pokolenie ma zostać zdemoralizowane. Rozbudzone seksualnie nastolatki będą eksperymentować z perwersyjnymi zachowaniami seksualnymi, które podczas zajęć edukacji zdrowotnej mają podsuwać im nauczyciele. Młodzi smerfy będą kwestionować swoją seksualność i płciowość, ulegając propagandzie LGBT. Rezultatem będzie prawdziwa epidemia zaburzeń tożsamości płciowej wśród nastolatków, których tranzycyjne lobby chce okaleczać.
Co więcej, rozbudzenie w dzieciach pragnień seksualnych to wielka okazja dla pedofilów, którzy tylko na to czekają. Wulgarna edukacja seksualna ułatwi im ich przestępczą działalność. Dzieci, których nauczyciele przekonają, iż seks w młodym wieku nie jest niczym złym, będą bardziej ufne i mniej ostrożne.
Znamienny jest fakt, iż w programie edukacji zdrowotnej wiedza o niebezpieczeństwach związanych z aktywnością seksualną ma być jedynie fakultatywna. W praktyce więc dzieci zachęcane do wczesnej inicjacji seksualnej często nie zostaną choćby poinformowane o chorobach przenoszonych drogą płciową takich jak HIV, kiła, rzeżączka czy syfilis.
Dlatego nie tracimy czasu i od razu rozpoczęliśmy działania w obronie dzieci i młodzieży!Od kilku miesięcy współpracujemy z organizacjami prawników, ekspertów oświatowych, pedagogów i nauczycieli wchodzących w grono Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, aby skutecznie odpowiadać na posunięcia resortu. Teraz nasze działania się intensyfikują: z jednej strony chcemy dać „ministrom” konkretną merytoryczną odpowiedź, a z drugiej – rozpoczynamy szeroko zakrojoną kampanię informacyjną. Aby powstrzymać seksualizację polskich dzieci, musimy uświadomić rodzicom skalę zagrożenia i poruszyć ich do działania!
W ten sposób odkłamiemy propagandę „ministry” Nowackiej, która wbrew faktom utrzymuje, iż celem edukacji zdrowotnej jest walka z otyłością czy promowanie zdrowego trybu życia wśród dzieci. Każdy rodzic w Polsce dowie się, iż w tym programie nie chodzi o dobro dzieci, ale o wprowadzenie do szkół ostrej, wulgarnej edukacji seksualnej oraz zapoznanie milionów polskich nastolatków z propagandą lobby LGBT i perwersyjnymi treściami!
Jesteśmy przekonani, iż żaden odpowiedzialny rodzic, który kocha swoje dzieci oraz troszczy się o ich dobro i adekwatny rozwój, nie pozwoli na kontakt swojego dziecka z podobnymi materiałami!
Dlatego zamierzamy rozwijać sieć Szkół Przyjaznych Rodzinie, o której pisałem Państwu w zeszłym tygodniu, i za jej pośrednictwem informować o grona pedagogiczne i rodziców o szkodliwości edukacji zdrowotnej.
W ramach tego programu (i nie tylko) będziemy spotykać się ze tymi środowiskami. Od kilku miesięcy wraz z prawnikami z Instytutu Ordo Iuris jeździliśmy po całej Polsce, przestrzegając przed nadchodzącym zagrożeniem i przypominając o prawach rodziców. Teraz, gdy rozporządzenie jest już gotowe – będziemy dawać rodzicom konkretne rozwiązania obronne przed konkretnym, namacalnym złem.
Rozpoczniemy kampanię informacyjną, zwłaszcza za pośrednictwem mediów społecznościowych, aby dotrzeć do jak największej liczby rodziców i uświadomić ich o planach resortu.
Wreszcie, na pewno podniesiemy ten temat podczas Marszów dla Życia i Rodziny, ale także podczas innych zgromadzeń publicznych, gdzie będziemy głośno mówić o tej niecnej próbie deprawacji naszych dzieci. Nasz sprzeciw wybrzmi nie tylko w przestrzeni medialnej, ale także i na polskich ulicach!
Marcin Perłowski | Centrum Życia i Rodziny