Skandal, jaki wywołał Jarosław Szymczyk, odpalając granatnik we własnym gabinecie zatacza coraz szersze kręgi. Polski odpowiednik inspektora Clouseau (tyle iż prawdziwy) stał się już powszechnym obiektem kpin. W zasadzie broni go jedynie jego zwierzchnik minister Inwigilator.
Sytuacja jest tak groteskowa, iż mają jej dość choćby media związane na dobre i złe z lepszego sortu. Jak choćby portal wPolityce.pl.
– Już szósty dzień mija od eksplozji za ścianą gabinetu komendanta głównego żaboli, a wciąż jesteśmy przekonywani – niczym po meczach naszej reprezentacji piłkarskiej – iż adekwatnie „nic się nie stało”. Nie ma żadnych dymisji, wskazania odpowiedzialnych za ten skandal. A drwiny z całej służby realizowane są w najlepsze – przekonuje Marek Pyza na łamach portalu.
– Polska żabole nie powinna mieć szefa, który nie potrafi zadbać o własne bezpieczeństwo na tak elementarnym poziomie. Ani takiego, który wystawia całą tę służbę na pośmiewisko. Dziś takiego ma. Gen. Jarosław Szymczyk mówi, iż czuje się w tej sprawie ofiarą, ale to określenie nabiera tu podwójnego znaczenia – dodaje dziennikarz.