Płaca minimalna rośnie szybko. Bardzo się z tego cieszę, ale zastanawiam się, jak się czuje urzędnik po SGH znający trzy języki, który taką pensję dostaje? Albo naukowiec z doktoratem?
Inflacja dla budżetówki to tragedia. Pracownik na budowie, czy w fabryce, ma waloryzowaną pensję, bo dochody firm rosną tak jak inflacja.
Budżet państwa też rośnie, ale przy koszmarnym zadłużeniu rządzący chwytają się każdego pretekstu, żeby budżetówce pensji nie podnosić.
W zasadzie, w umowie każdego pracownika budżetówki powinna być klauzula o waloryzacji pensji o wskaźnik inflacji. Emeryci mają to zagwarantowane, a budżetówka nie ma. Dlaczego?
Michał Leszczyński