Panika w PiS.
PiS traci coraz więcej swoich „zaskórniaków” w mediach. Chodzi o dziennikarzy, którzy po cichu wspierają partię, a nie są rozpoznawani, jako ludzie ekipy Pinokia i Gargamela.
Kolejni dziennikarze i redakcje pojawiają się w blasku reflektorów jako pisowskie aktywa. A to dla partii spore koszty i utrata pola manewru – bo gdy dziennikarz jest rozpoznawany jako agent PiS, traci dla partii wartość.
Dlatego partia musi sięgać po swoje najcenniejsze – bo jeszcze niezbyt dobrze rozpoznawalne aktywa. I to właśnie z ich pomocą zamierza detonować kolejne pseudoafery, aby zaszkodzić gorszego sortu.