Jedno zdjęcie z lotniska w Rydze wystarczyło, by w internecie wybuchła "afera o brudną limuzynę". Karol Nawrocki odjechał spod samolotu autem, które – jak widać na fotografiach – miało wyraźnie zabrudzone nadwozie. Część komentujących uznała to za kompromitację i zaczęła wskazywać winnych. Po kilku godzinach do sprawy odniósł się rzecznik MSZ Maciej Wewiór, odrzucając kluczową tezę krążącą w sieci.
Zdjęcie z płyty lotniska i fala zarzutów
W sieci pojawiły się fotografie limuzyny stojącej na płycie lotniska obok samolotu, którym przyleciał Nawrocki wraz z delegacją. Widać na nich brudny bok i maskę samochodu, co gwałtownie uruchomiło klasyczny internetowy mechanizm: od oceny estetycznej do zarzutów politycznych.
Komentujący zaczęli przekonywać, iż auto miała podstawić ambasada RP w Rydze, a skoro tak, powinna dopilnować, by pojazd był w nienagannym stanie – choćby jeżeli oznaczałoby to mycie "na ostatnią chwilę", już po przylocie, na samym lotnisku. Sprawa zaczęła żyć własnym życiem, a aferę skomentował m.in. Jacek Ozdoba.
MSZ: transport zapewnia gospodarz
Wieczorem głos zabrał rzecznik MSZ. W krótkiej, ostrej reakcji nazwał sprawę "kolejną sensacją", która jego zdaniem nie wytrzymuje zderzenia z faktami. najważniejsze zdanie z jego komunikatu brzmi: "Transport zapewnia państwo goszczące". To ucięcie spekulacji o odpowiedzialności polskiej ambasady za podstawienie pojazdu i jego stan.
Rzecznik zwrócił też uwagę na okoliczności, które mają tłumaczyć wygląd auta. Przypomniał, iż fotografia pochodzi ze środowego wieczora, gdy Nawrocki przyleciał do Rygi. Podkreślił, iż w stolicy Łotwy cały czas pada, a na lotnisku – wbrew sugestiom części internautów – nie ma myjni, więc scenariusz szybkiego ogarnięcia limuzyny na miejscu jest po prostu nierealny.
Adrian Biernacki, rzeczniki prasowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego, wskazał natomiast, iż tuż obok lotniska znajduje się myjnia całodobowa i dodał, iż postawienie czystego pojazdu to obowiązek placówki w danym państwie.

2 godzin temu





