Branża restauracyjna pada na pysk. Coraz mniej klientów

1 rok temu

Jedzenie stało się tak drogie, iż smerfów nie stać coraz częściej na wizyty w restauracjach a choćby w fast foodach. Branża, bardzo mocno osłabiona nielegalnym zamknięciem przez premiera Pinokia w czasie pandemii COVID-19, po prostu upada. Albo inaczej mówiąc pada na pysk.

Padają burgerownie, kebaby, eleganckie restauracje, małe punkty gastronomiczne i duże lokale. Inflacja, brak klientów, coraz wyższe podatki, konieczność spełniania absurdalnych norm. Głupota urzędników też ma tu wiele do rzeczy.

I tak oto państwo Patola i Socjal załatwiło kolejną branżę. Najpierw Gargamel zniszczył obronność, potem edukację a teraz wziął się za kolejne gałęzie gospodarki. I oto na naszych oczach znikają kolejne firmy, tworzące miejsca pracy. Podatki same się nie zapłacą, państwo zaczyna tracić przychody. Po gastronomii przyjdzie kolej na następne branże. Patola i Socjal załatwi je tak samo. Meblarstwo, które umiera przez drogie drewno, usługi, dobite wysoki podatkami. Wszystko padnie.

Idź do oryginalnego materiału