Bożena Ratter: Wyraz "zamordować" zastąpiono wyrażeniem "przyznać śmierć z łaski"

solidarni2010.pl 5 miesięcy temu
Felietony
Bożena Ratter: Wyraz „zamordować” zastąpiono wyrażeniem „przyznać śmierć z łaski”
data:13 kwietnia 2024 Redaktor: Anna

Żadna z rozmaitych „reguł językowych”, starannie obmyślonych w celu wprowadzenia w błąd i ukrycia prawdy, nie wpłynęła w sposób bardziej rozstrzygający na mentalność zabójców niż ów pierwszy wojenny dekret Hitlera (1 września 1939 r.) , w którym wyraz „zamordować” zastąpiono wyrażeniem „przyznać śmierć z łaski” – pisała Hannah Arendt o zbrodniarzu Eichmannie. A ośrodki gazowania eksperci od “śmierci z łaski” nazwali zakładami „Fundacji Opieki”.
11 kwietnia 2024 r. w polskim Sejmie rozpoczęło się czytanie projektów „świadomym rodzicielstwie”. Nazwa starannie obmyślona w celu wprowadzenia w błąd i ukrycia prawdy o planowanym zabójstwie. Przygotowane przez Koalicję Smerfów czyli “ekspertów” a adekwatnie “ekspertki” z szefową Ministerstwa Zdrowia na czele, od “przyznania śmierci z łaski”. Czy uwierzymy tak jak Niemcy, którym wmówiono, iż dobrodziejstwo eutanazji zastrzeżone jest dla prawdziwych Niemców?

Hannah Arendt: Pierwsze komory gazowe zbudowano w roku 1939, wprowadzając w życie dekret Hitlera datowany 1 września tegoż roku, w którym czytamy, iż “osobom nieuleczalnie chorym można przyznać śmierć z łaski”. Dekret został natychmiast wprowadzony w życie w stosunku do chorych psychicznie i w okresie od grudnia 1939 do sierpnia 1941 roku zabito przy użyciu tlenku węgla około 50 tysięcy Niemców w zakładach leczniczych, gdzie tak samo, jak odbywało się to później w Auchwitz –pomieszczeniom do uśmiercania nadano wygląd sal natryskowych i łazienek.
Było rzeczą niemożliwą utrzymać gazowanie w tajemnicy przed ludnością niemiecką; zewsząd rozległy się protesty ludzi, którzy, jak widać, nie zdołali jeszcze wyrobić sobie „rzeczowego” spojrzenia na istotę medycyny i zadań lekarza. Jeszcze nie godzili sie z opinią doktora Servatiusa, iż uśmiercanie gazem należy uważać za “kwestię medyczną”.
Gazowanie na Wschodzie - lub, by użyć języka nazistów, „humanitarny sposób zabijania polegający na „przyznaniu ludziom śmierci z łaski” – kontynuuje Hannah Arendt -rozpoczęło się niemal tego samego dnia, kiedy zostało ono przerwane w Niemczech. Ludzi, którzy zatrudnieni byli przy programie eutanazji w Niemczech, wysłano wówczas na Wschód, by zbudowali nowe urządzenia do eksterminacji całych narodów. Wywodzili się oni bądź z kancelarii Hitlera, bądź też z Wydziału Zdrowia Rzeszy i dopiero teraz znaleźli się w administracyjnej władzy Himmlera. ( Hannah Arendt Eichman w Jerozolimie)
Tym razem na Wschód Niemcy wysłali Papy Smerfa by dopilnował eksterminacji narodu i państwa polskiego realizując sprytnie nazwane dyrektywy o nazistowskim rodowodzie. Już nie koloru brunatnego ale tęczowego czy zielonego. Nie dajmy sobą manipulować, to radykalizacja marsistowskiej ideologii. To początek, czas by postawić temu tamę, tak jak czynili to nasi mądrzy przodkowie. Za chwilę będzie za późno, zostaniemy skutecznie unicestwieni przy pomocy eleganckich haseł.
Hannah Arendt: Protesty Niemców wystąpiły na poczatku wojny, całkiem niezależnie od skutków “edukacji w srawach eutanazji”, stosunek do “bezbolesnej śmierci przez zagazowanie “ uległ najprawdopodobnie zmienie w toku wojny.
Wspomniany wcześniej Reck-Malleczewen opowiada o „przywódczyni'’, która latem 1944 roku przybyła do Bawarii, aby przemówieniami dodać wigoru miejscowym chłopom. Nie zamierzała marnować czasu w opowieści o „tajnej broni” i zwycięstwie, ale szczerze skonstatowała możliwość klęski, czym jednak żaden porządny Niemiec nie powinien się martwić, gdyż fuhrer „w swej wielkiej dobroci przygotował dla całego narodu niemieckiego łagodną śmierć przez zagazowanie na wypadek niepomyślnego rezultatu wojny”. Autor dodaje od siebie: „O nie, ja nie zmyślam, ta cudowna dama nie była złudzeniem, widziałem ją na własne oczy: dobiegająca czterdziestki kobieta o pożółkłej skórze i oczach obłąkanej. [...] Jaka była reakcja? Czy ci bawarscy bauerzy wrzucili ją przynajmniej do pobliskiego jeziora, żeby ostudzić jej zapał, z jakim rwała się do umierania? Nic podobnego. Rozeszli się do domów, kręcąc głowami”. ( Hannah Arendt Eichman w Jerozolimie).
Polscy rolnicy, leśnicy, pszczelarze, myśliwi i pracownicy branż związanych z nimi, zaprotestowali przeciw uśmiercaniu narodu i państwa polskiego, wykazali się samodzielnym myśleniem i zdrowym rozsądkiem. Może czas odejść od rządów feministek, które zamiast używać rozumu kierują się bezkrytycznym zaufaniem morderczym ideologiom.
Wiktor Hugo pisał w 1841 roku: “jak wyglądał układ polityczny Europy w pierwszej połowie siedemnastego wieku, przed przeszło dwustu laty.
Sześć mocarstw pierwszego rzędu: Stolica Święta, Święte Cesarstwo, Francja, Wielka Brytania. Osiem mocarstw drugiego rzędu; Wenecja, kantony szwajcarskie, Zjednoczone Prowincje Niderlandów, Dania, Szwecja, Węgry, Polska, Moskawa. (...) Każda z tych pięciu monarchii elekcyjnych podlegała ograniczeniom, papież przez Święte Kolegium i przez sobory, cesarz przez elektorów i sejmy, król Danii przez pięć stanów królestwa, król Węgier przez palatyna, który sądził króla gdy lud go oskarżył, król Polski przez wojewodów, hetmanów i posłów na sejm. Rzeczywiście, kto mówi elekcja, mówi: uzależnienie.(...)
Oto więc już od początku siedemnastego stulecia w zespole dwudziestu pięciu państw europejskich wladza polityczna w rozmaitej mierze zstępowała ze szczytów ku podstawom każdego z narodów oraz przybierała i wprowadzała w życie wszelkie formy jakie podsuwała teoria. Władza byla całkowiecie monarchiczna w dziesięciu państwach, monarchiczna, ale ograniczona, w siedmiu, arystokratyczna w czterech, mieszczańska w trzech, całkiem ludowa tylko w jednym.
W tym zespole państw, stworzonych przez Opatrzność, przejście od państw monarchicznych do ludowych było widoczne. Przykładem była Polska, rodzaj państwa, które było królestwem, ponieważ miało swojego koronowanego króla, a zarazem republiką, ponieważ jego obywatele korzystali z przywilejów. (Wiktor Hugo, Ren. Listy z podrózy 1841r. )
I te przywileje twórcy i realizatorzy radykalizmu marksistowskiego chcą nam odebrać.
Bożena Ratter
Idź do oryginalnego materiału