Bill Gates przed COP30 przekonuje, iż zmiana klimatu nie oznacza zagłady

3 godzin temu
Zdjęcie: Bill Gates


Katastrofy nie będzie, a świat musi się adaptować do nowej rzeczywistości – tak w uproszczeniu można podsumować najnowszą wypowiedź miliardera. Na dwa tygodnie przed rozpoczęciem szczytu COP30 Bill Gates wywołał szeroką debatę wśród aktywistów i zakłopotanie wśród klimatologów. Szczyt w Belém wydaje się mieć jednak większe problemy.

Nie grozi nam zagłada

Założyciel Microsoftu i jeden z najbogatszych ludzi na świecie 28 października 2025 r. opublikował na swoim blogu esej, który odbił się szerokim echem w globalnych mediach. To, co chcę, żeby wszyscy obecni na COP30 wiedzieli – napisał we wstępie.

Bill Gates nie zgadza się wizją katastrofy klimatycznej, w której za kilka dekad cywilizacja rozpada się wskutek wzrostu temperatury i intensywnych zjawisk meteorologicznych. Jego zdaniem zmiana klimatu jest faktem, ale ludzkość poczyniła już ogromne postępy i walka o zahamowanie ocieplenia nie może być priorytetem, przesłaniającym wszystko inne.

Miliarder nie zaprzecza zmianie klimatu i uznaje, iż jej konsekwencje będą poważne, zwłaszcza dla najuboższych społeczeństw. Jego zdaniem wystarczy wspierać współczesne działania zmierzające do obniżenia poziomu emisji gazów cieplarnianych, a w większości miejsc na Ziemi życie będzie przez cały czas rozwijać się normalnie. Natomiast pieniądze przeznaczane na działania klimatyczne można by wydać lepiej.

Bill Gates opowiada się dzięki potrzebującym

Zwracając się do uczestników rozpoczynającego się 10 listopada 2025 r. szczytu klimatycznego w Brazylii, Bill Gates apeluje, aby zmienić strategię i za główny cel obrać walkę z biedą i chorobami, czyli aktualnie największymi globalnymi problemami.

COP30 odbywa się w czasie, gdy szczególnie ważne jest, aby każdy dolar wydany na pomoc dla najbiedniejszych, przynosił jak największą wartość – pisze filantrop. Jego zdaniem lepiej jest inwestować w rozwiązania, które pomogą krajom rozwijającym się zapewnić ludziom godziwe życie, a przy okazji będą wspierać adaptację do zmiany klimatu, np. w ramach innowacji w rolnictwie. Jako przykład celu potrzebującego wsparcia podaje fundusz szczepionek dla dzieci Gavi – zwracając uwagę na brak pełnego finansowania na kolejne lata.

Innowacje są według Gatesa kluczowe, aby dostarczyć wszystkim ludziom czystą i tanią energię oraz elektryczne samochody, a gospodarstwa rolne przekształcać w bardziej produktywne i mniej destrukcyjne. Dzięki innowacjom – podkreśla – nauczymy się odbudowywać zniszczone domy i infrastrukturę tak, aby były bardziej odporne na kolejne katastrofy.

Zdrowie i dostatek są najlepszą obroną przed zmianą klimatu – pisze filantrop i jednocześnie wyraża sprzeciw wobec polityki Trumpa, w ramach której obniżane są wydatki na działania Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID).

COP30 już tonie w kontrowersjach

Wypowiedź Billa Gatesa spotkała się z szeroką krytyką. Jedni zarzucają mu hipokryzję, odwołując się do wcześniejszych dramatycznych wizji wyrażanych m.in. w książce Jak ocalić świat od katastrofy klimatycznej opublikowanej w 2021 r. Inni uważają, iż to właśnie walka ze zmianą klimatu pomoże najuboższym. Jeffrey Sachs, dyrektor Centrum Zrównoważonego Rozwoju na Uniwersytecie Columbia, w wywiadzie dla NBC News nazwał esej Gatesa: bezsensownym, niejasnym, niepomocnym i mylącym.

I bez wypowiedzi miliardera COP30 budzi wiele emocji i kontrowersji. Już w sierpniu świat obiegła informacja, iż przedstawiciele najuboższych państw mogą nie przyjechać, bo nie stać ich na zakwaterowanie w Belém. Pojawiły się też informacje, iż na potrzeby szczytu wybudowano czteropasmową autostradę, wycinając hektary amazońskiej dżungli – czemu lokalne władze zaprzeczają, wskazując na wcześniejsze planowanie inwestycji. Rząd Brazylii spotkał się też z dużą krytyką, po tym, jak na kilka tygodni przed konferencją wydał koncesję na poszukiwania ropy naftowej u ujścia Amazonki.

Analitycy wskazują również na problematyczną listę obecności, a raczej nieobecności – w COP30 nie weźmie udziału Donald Trump. Zabraknie też prezydentów Indii i Chin, największych emitentów gazów cieplarnianych. W porównaniu ze szczytem COP28 w Dubaju, gdzie zameldowało się 150 przywódców krajów, w Belém spodziewanych jest ich mniej niż 60. Trudno w tej sytuacji mieć nadzieję na realną i konstruktywną zmianę.

zdj. główne: DanGPhotos1/Flickr

Idź do oryginalnego materiału