Ponad tysiąc osób, w tym setki rodzin, przeszło ulicami Białegostoku w Podlaskim Marszu dla Życia. Spod bazyliki pw. św. Rocha do białostockiej archikatedry szły całe rodziny wraz z dziećmi oraz przedstawiciele różnych wspólnot i ruchów katolickich archidiecezji. Po drodze, do marszu dołączali mieszkańcy miasta. Poprzedziła go Msz św. pod przewodnictwem bp. Henryka Ciereszki, a tuż po zakończeniu marszu, na placu obok katedry, odbył się Podlaski Piknik Rodzinny.
Mszę św. w bazylice św. Rocha pod przewodnictwem bp. Henryka Ciereszki koncelebrowali kapłani związani z archidiecezjalnym duszpasterstwem rodzin.
W homilii ks. Łukasz Kisielewski, archidiecezjalny duszpasterz rodzin, podkreślał, iż człowiek stawia sobie w życiu wiele pytań, ale wobec niektórych z nich nie może przejść obojętnie. Jednym z nich jest pytanie o wiarę, które Jezus postawił swoim uczniom w dzisiejszej Ewangelii.
„Łatwo jest świadczyć, gdy jest się w środowisku sprzyjającym wierze. Kiedy człowiek jest otoczony ludźmi, wyznającymi podobne wartości, nie ma problemu z dawaniem świadectwa. Ale kiedy zmieniają się okoliczności, gdy otoczenie staje się już nie tyle obojętne religijnie, co wrogie chrześcijaństwu, wyznawanie wiary także nie staje się komfortowym” – mówił, dodając, iż w takich okolicznościach, niejako w zastępstwie, łatwo jest mówić o wierze i poglądach innych ludzi.
Tak też było, gdy Jezus postawił swoim uczniom najważniejsze pytanie: „Kim dla Ciebie jestem?”. Kapłan wyjaśniał, iż to pytanie może mieć różne brzmienie, wyznając, iż w jego życiu było to pytanie o najgłębszy sens jego kapłaństwa, które wybrzmiało w trudnym dla niego osobiście czasie choroby i cierpienia, gdy we wszystkich obowiązkach został zastąpiony, oprócz osobistej modlitwy.
Podkreślał, iż nie ma ludzi niezastąpionych w miejscu pracy, w realizowanych pasjach, w zajęciach codzienności: „Nikt inny nie może być mężem dla twojej żony i nikt żoną dla twego męża. Nikt nie zastąpi ciebie jako mamy i taty dla waszych dzieci. Nikt nie stanie się bratem czy siostrą dla twego rodzeństwa” – wskazywał, zachęcając, aby dzisiaj usłyszeć to Jezusowe pytanie w kontekście własnego powołania.
Odwołując się po raz kolejny do osobistego doświadczenia zauważył, iż każdego i w każdym powołaniu dotyka krzyż bezradności. „Wkracza nieoczekiwanie, nieproszony i zawsze nie w porę. Pytamy wtedy bezsilnie: co robić? Co robić, kiedy po ludzku, nic się nie da już zrobić? Trzeba być! Po prostu być. Zamiast uciekać od siebie, wziąć się za ręce i na palcach szeptać różaniec. Wierząc, iż Bóg połapie w swoje dłonie, to wszystko, co nam się wymknęło z rąk” – mówił.
Trasa marszu prowadziła od bazyliki pw. św. Rocha do bazyliki archikatedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Uczestnicy nieśli flagi z napisami „Kocham cię życie” czy transparenty „Życie jest święte” lub „Każde dziecko darem nieba”; wielu miało w rękach kolorowe baloniki, a szły całe pokolenia – dzieci, rodzice i dziadkowie, ludzie w średnim i podeszłym już wieku.
Uczestnicy radosnego kolorowego przemarszu modlili się i śpiewali, a trójka dzieci niosła relikwie św. Joanny Beretty Molli, bł. Karoliny Kózkowny i świętych Dzieci Fatimskich, Franciszka i Hiacynty Marto.
Rodzina Agnieszki i Tomasza przyszła z trójką dzieci. „Ludzie dziś zapominają, iż rodzina jest święta. Staramy się na co dzień dążyć do tego, aby być świętymi na wzór rodziny z Nazaretu” – wyjaśniali.
„Marsz dla Życia jest dla nas manifestacją przywiązania do wiary i do wartości rodzinnych. Jak widać – jest on przede wszystkim radosnym i kolorowym świętem rodzin, okazją do tego, by publicznie wyrazić swoją euforia z posiadania rodziny, by spotkać osoby, z którymi dzielimy te same wartości i zarażać innych swoim szczęściem” – mówi Jacek, który przybył na marsz wraz z żoną i dwójką dzieci.
Organizatorzy byli mile zaskoczeni tak licznym, liczniejszym niż w ubiegłym roku uczestnictwem w wydarzeniu, choć, jak twierdzą, nie chodziło im o ilość, ale o treść, przebieg i formułę marszu.
„Tego naprawdę nie da się policzyć: morze uśmiechniętych twarzy, morze radosnych serc. Wszyscy przyszli tu, by dać świadectwo tego, iż życie, które rodzi się w rodzinie, ma ogromną wartość. Czeka nas tu jeszcze prawdziwa uczta i dla ucha, i dla serducha” – zaznaczał Wojciech Grodzki, współorganizator. „Chcieliśmy pokazać wartość życia, pozytywny obraz rodziny, która daje świadectwo tego, iż można żyć razem i być razem z Bogiem; by to wydarzenie było pełne euforii i by dać rodzinom możliwość spędzenia wspólnie, w sposób kreatywny, czasu” – mówił o idei spotkania.
szaman Karol Kondracikowski, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Kurii Metropolitalnej Białostockiej podkreślał z kolei: „Naszym podstawowym zadaniem, jako ludzi wiary, jest dawać świadectwo o wartościach według których żyjemy. I to jest właśnie wspaniała okazja, żeby siebie policzyć, siebie nawzajem zobaczyć i dać świadectwo tego, jak tworzymy to życie rodzinne: są tu dzieci, rodzice, dziadkowie. Co też warto podkreślić – to wydarzenie nie jest przeciwko komuś, jest za czymś. To nas najbardziej interesuje, iż chcemy być razem za życiem, które rodzi się w rodzinie, które jest od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Ale to też nie jest jakiś nasz pomysł – ani mój, ani Wojtka, ale to po prostu jest Ewangelia”.
„Rodzina katolicka to nie tylko ta, która chodzi co tydzień do kościoła, ale także ta, która potrafi razem spędzać czas i z tego się cieszyć” – dodał.
W trakcie marszu i podczas pikniku prowadzona była charytatywna zbiórka pieniędzy na Dom Samotnej Matki i Dziecka w Supraślu, placówkę prowadzoną przez Caritas Archidiecezji Białostockiej.
Podlaski Marsz dla Życia to inicjatywa, która połączyła wiele środowisk w wysiłkach na rzecz ochrony wartości życia ludzkiego oraz poszanowania roli i naturalnego charakteru rodziny w polskim społeczeństwie.
Źródło: KAI