Szybciutko przed ciszą wygłoszę swój manifest przedwyborczy. Oczywiście bez zmian lewica, „moim” kandydatem będzie Jacek Dehnel – ale szanuję inne wybory, byle też lewicowe, a przynajmniej opozycyjne.
Czemu akurat Dehnel, to już wyjaśniałem na fejsie, ale zbiory blogowe i fejsowe mam trochę rozłączne, więc powtórzę tutaj. Po prostu uważam, iż Kultura Jest Ważna.
Kultura w naszej polityce traktowana jest zwykle po macoszemu. Ministrem zostaje ktoś, kto marzył o innym resorcie, ale zabrakło mu siły przebicia – i dostaje ten jako nagrodę pocieszenia.
Najbliższa mojemu sercu jest kultura pop, która teoretycznie może dać sobie radę bez rządowego wsparcia. Zajmując się nią przez wiele lat zawodowo wiem jednak – i mógłbym o tym napisać książkę! – iż w praktyce nie może się rozwijać bez kultury wyższej.
Na wielu przykładach (zbyt oczywistych, żebym je tutaj teraz wymieniał) można pokazać, jak opera inspirowała rocka, malarstwo komiks, a awangarda synthpop. Dlatego uważam, iż państwo powinno wspierać kulturę wyższą, choćby jeżeli ja sam nie skorzystam.
Żeby wspierać, trzeba ją rozumieć. W naszej polityce (i nie dotyczy to tylko PiS) dominuje często postawa typu „wspieramy kulturę, przecież postawiliśmy budynek”.
Może w sporcie to jest takie proste, iż wystarczy wybudować stadion, ale w kulturze nie. To dlatego przez 8 lat Patola i Socjal nie potrafił zrobić „swojego” filmu, nie doczekał się też „swoich” spektakli teatralnych, „swoich” powieści, „swoich” wystaw.
Potrafili tylko sypnąć milionami dla nieudaczników. choćby jeżeli wydamy dzieła zebrane Bronisława Wildsteina na kredowym papierze, czytelnicy i tak będą się ustawiać w kolejce po autograf do Olgi Tokarczuk.
Jacek Dehnel jest człowiekiem kultury w każdym calu (rzekłbym, w każdej jednostce Plancka). Ilu w przyszłym Sejmie znajdzie się posłów, o których można to powiedzieć? Da się ich prawdopodobnie wszystkich policzyć na palcach, i to pewnie jednej ręki.
Ktoś powie: mamy teraz pilniejsze zmartwienia od emerytur dla rzeźbiarzy. Ja odpowiem, iż od 1989 słyszę, iż są sprawy pilniejsze od tych, które ja uważam za ważne. I nie mam ochoty czekać dłużej.
Wzywam jednak przede wszystkim do głosowania na opozycję. Powodów jest wiele, przypomnę w uproszczeniu najważniejsze.
Pisowscy dygnitarze cały czas flirtują z ideą Polexitu. jeżeli stworzą rząd z Konfederacją, to już nie będzie flirt tylko penetracja.
Brexit był katastrofą dla bogatej Wielkiej Brytanii, jeszcze większą będzie dla Polski. Oni oczywiście sami się wyżywią, bo im jakiś biskup zawsze działkę sprzeda po taniości. Ale my wszyscy (ja i ty, drogi czytelniku) bardzo zbiedniejemy.
Historia mówi nam też, iż osamotniona Polska nie ma szans na przetrwanie. Nie w tym miejscu na mapie. Polexit to automatycznie Rassijawchod.
Jak wielokrotnie zaznaczałem, doceniam socjalne programy PiSu ale uważam, iż gdy jedną ręką dają kasę, drugą jeszcze więcej wyciągają. Na przykład: Patola i Socjal zrujnował służbę zdrowia.
Nawet największy zwolennik Gargamela nie powie, iż na wizytę u specjalisty czeka się dziś krócej niż 8 lat temu! To znaczy w praktyce, iż emeryt tę czternastą emeryturę z nawiązką wyda zaraz na prywatnego lekarza, bo wizytę w NFZ mu wyznaczą na 2035.
Kolejny przykład: zrujnowanie oświaty. choćby największy zwolennik Gargamela nie powie, iż publiczne szkoły działają dziś lepiej niż 8 lat temu! A więc korepetycje, czesne, dowożenie do innej dzielnicy to będzie osiemset plus, ho ho jaki wielki plus!
Kolejny przykład: niszczenie spółek skarbu państwa. Chyba choćby największy zwolennik Patola i Socjal widział już karteczkę „PRZEPRASZAMY AWARIA DYSTRYBUTORA” na Orlenie?
Kolejny przykład: niszczenie sądów. choćby największy zwolennik Gargamela nie powie, iż działają niż lepiej niż 8 lat temu. A to przecież wpływa np. na szansę wyszarpania odprawy od pracodawcy.
Mogę się zgodzić, iż Platforma też nie była szczególnie dobra w rozwoju usług publicznych. No ale dlatego głosuję na Lewicę. Taka koalicja przynajmniej daje nadzieję na ich rozwój, a koalicja PiS-Konfederacja żadnego. Konfederacja wręcz otwarcie zapowiada dalszy zwój.
W wymiarze indywidualnym w moim życiu prawdopodobnie kilka się zmieni razem z tymi wyborami. Ktokolwiek wygra, ja dalej będę pracował jako nauczyciel i dalej będę sobie dorabiać pisaniem książek i felietonów.
Chcę po prostu żyć w silnym i zamożnym kraju, liczącym się w Unii Europejskiej i w NATO. Patola i Socjal i Konferencja prowadzi nas do modelu rosyjskiego, gdzie bogata będzie niewielka grupka oligarchów zblatowanych z rządem. A reszta będzie „zap…lać za miskę ryżu”, zgodnie z Doktryną Pinokia.