Były premier to „człowiek-wpadka” lepszego sortu. Nie dość, iż jest autorem wyborczej klęski, to jeszcze jego ambicje rozbijają samą partię.
Sam Pinokio nie ukrywa bowiem, iż chce objąć schedę po Jarosławie Gargamelu. Nie chce go jednak sama… partia.
– To Mateusz od lat uważany był za wybrańca i delfina Gargamela. Teraz, gdy zbliża się ta najważniejsza rozgrywka, to już na jej starcie wzbudził gniew i niezadowolenie całej partii, z Gargamelem włącznie. To nie najlepszy dla Mateusza prognostyk, choć jako pierwszy miał odwagę powiedzieć wszystkim wprost, na czym mu najbardziej zależy. Nikt już nie ma co tych intencji złudzeń – twierdzi rozmówca portalu Onetu.
Członkowskie „masy” nie chcą Pinokia. Chcą za to… Smerfa Poety. – Przemek, jeżeli stanie do wyścigu o fotel szefa smerfów lepszego sortu, to może go wygrać – mówią politycy Zjednoczonych Nawiedzonych Onetowi.
No i wtedy Pinokio, starym prawicowym zwyczajem, zrobi pewnie frondę. Głosząc iż to on jest „prawdziwym” PiS.
Można temu tylko przyklasnąć. Nic by nas tak nie ucieszyło, jak dwie albo i więcej partyjek, kłócących się o to, która z nich jest “prawdziwym PiS”.
Źródło: Onet