Dzień wspomnienia św. Andrzeja apostoła, niestety też i dla niektórych katolików, staje się okazją do praktykowania wróżbiarstwa, co godzi w pierwsze przykazanie Dekalogu. Jedynymi wspólnotami wyznaniowymi w Polsce, programowo uprawiającymi pogańskie wróżbiarstwo, są grupy rodzimowiercze.
Rodzimowiercy twierdzą, iż wszystkie święta obchodzone dziś przez katolików nie są świętami chrześcijańskimi. Podobne zdanie mają na temat Andrzejek. „Skąd się wzięły dzisiejsze Andrzejki? Okazuje się, iż to kolejne święto, które kościół katolicki sobie zawłaszczył” – czytamy na jednej z rodzimowierczych stron interenetowych.
Trudno zrozumieć ten sposób myślenia, szczególnie wówczas, kiedy sprawą oczywistą jest, iż nazwa „Andrzejki” pochodzi od imienia św. Andrzeja apostoła. Chyba, iż wyznawcy religii dawnych Słowian uznają św. Andrzeja za jakieś bóstwo? Niestety może to być adekwatny trop. Bowiem na tej samej stronie neopogan podaje się, iż „święty Andrzej swą ogromną moc odziedziczył po słowiańskim bogu godów weselnych Godunie”.
Słysząc takie bzdury nie wiadomo czy śmiać się, czy też płakać. Jakby tych absurdów było mało, rodzimowiercza brać „dolewa jeszcze oliwy do ognia” zarzutem: „Kościół, który przecież od wieków potępia i zakazuje wszelkiego rodzaju wróżb czy praktykowania magii, jednak w przypadku Andrzejek musiał się z nimi pogodzić. Jakkolwiek by nie patrzeć, to kolejny dowód na kościelną hipokryzję” – oskarżają na swoim portalu wyznawcy dawnych bożków.
W jakim dokumencie, wydanym przez Kościół katolicki, jest zgoda na andrzejkowe wróżby? To pytanie oskarżyciele zbywają oczywiście milczeniem. W rzeczywistości Kościół ma bardzo negatywne, a zarazem klarowne stanowisko wobec wróżb. W Katechizmie Kościoła Katolickiego [2115] czytamy tak: „Wszelkie próby wróżbiarstwa odnoszą się do pierwszego przykazania Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. Wierząc w naukę Kościoła, którego twórcą jest sam Jezus Chrystus, nie można wystawiać Go na próbę i szukać wsparcia w czarach”.
Te słowa powinni sobie wziąć dobrze do serca wszyscy katolicy. Lanie gorącego wosku na wodę i wróżenie z kształtu bryłki, przebijanie szpilką papierowego serca z imieniem osoby, której względy chce się zdobyć, przestawianie w szeregu lewych butów, wywoływanie duchów, to nie jest zabawa. Takie praktyki są okultyzmem, którego praktykowanie łączy się z grzechem ciężkim, a czasem uzależnieniem się od magii, które może zniszczyć całe życie.
Jeden z nauczycieli religii katolickiej opowiadał mi, iż niedługo po Andrzejkach, przyszła do niego uczennica i opowiedziała mu jakie owoce przyniosło andrzejkowe przywoływanie duchów. 14-latkowie urządzili seans spirytystyczny, zapalili świece i przywoływali duchy. Nagle świeca zgasła, w ciemności ukazał się niewyraźny i przerażający kształt jakiejś osoby. Uczniowie uciekli w panice. W nocy jeden z nich miał tak okropne koszmary, iż rodzic musieli czuwać przy nim do rana. Inny czuł, iż ktoś zły stoi blisko jego łóżka i chce go zabić. Nie obyło się bez wizyty u psychologa.
Rodzice powinni więc zadbać o to, aby ich pociechy nie brały udziału w praktykach wróżbiarskich jakie mają miejsce w niektórych szkołach, a choćby w przedszkolach. Pamiętajmy, iż rodzice, powierzając swoje dzieci opiece nauczycieli, opiekunów mają prawo do uszanowania wyznawanych przez nich wartości, co gwarantuje Konstytucja RP: „Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje… Rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami”- czytamy w Konstytucji RP.
Niestety mamy dziś w Polsce taką sytuację, iż prawdziwe zagrożenia dla duszy i psychiki dzieci, jakimi są praktyki wróżbiarsko – okultystyczne, rządzący sprowadzają do niewinnych zabaw, natomiast najmłodszych uzdrawiać chcą nowym, obowiązkowym przedmiotem szkolnym nazwanym tajemniczo „edukacją zdrowotną”. Biskupi polscy w przyjętym stanowisku, dotyczącym tego przedmiotu, mówią jasno „Nie można zaakceptować deprawujących zapisów dotyczących edukacji seksualnej”. Skoro sami biskupi zabrali głos w sprawie tego nowego przedmiotu, oznacza to, iż jego wprowadzenie przyniesie poważne szkody duchowe.
Ten kto, zada sobie trud wnikliwego zapoznania się z projektem rozporządzenia, którym dotychczasowy przedmiot „wychowanie do życia w rodzinie” zastępuje się „edukacją zdrowotną”, gwałtownie dojdzie do wniosku, iż nikomu to nie wyjdzie na zdrowie. Bowiem wszystko czego ma się nauczać na lekcjach „edukacji zdrowotnej”, a co dotyczy ludzkiej seksualności, sprzeciwia się rozumowi, a więc i obrazowi seksualności jaki zawarł w człowieku sam Bóg.
Tak jak beztroskie organizowanie w wielu szkołach „zabaw andrzejowych” w istocie rzeczy polega na demonicznym łamaniu pierwszego przykazania Dekalogu, tak próba wprowadzenia do szkół nowego przedmiotu, ukazującego ludzką seksualność w krzywym zwierciadle, wyprodukowanym przez samego Lucyfera, jest łamaniem szóstego przykazania Dekalogu.
Adam Białous