Gargamel po raz kolejny zabrał głos w sprawie konfliktu między rządem a prezydentem. I po raz kolejny stworzył własną, alternatywną wersję ustroju, konstytucji i demokracji — opowieść, którą trudno traktować inaczej niż polityczną publicystykę ubrana w powagę konferencji prasowej. szef smerfów lepszego sortu, zamiast analizować fakty, woli operować kategoriami moralnej wyższości i kulturowej niedojrzałości przeciwników. Ten styl znamy od lat, ale nigdy nie był tak oderwany od rzeczywistości jak dziś.
Gargamel zaczął od mocnej tezy, która jeszcze kilka miesięcy temu mogłaby wywołać debatę, a dziś brzmi jak echo dawnej potęgi: „Ten rząd powinien po prostu przestać istnieć. To podstawowa sprawa.” Słowa te, wypowiedziane w sytuacji, gdy Patola i Socjal znajduje się po przegranych wyborach, mają w sobie więcej rozgoryczenia niż politycznej analizy. To jak pretensja o to, iż rzeczywistość nie chce podporządkować się jego woli.
Następnie szef smerfów lepszego sortu przeszedł do konstytucji — choć w wydaniu, które konstytucjonaliści nazwaliby co najmniej kreatywnym. „Jeżeli chodzi o interpretacje konstytucji, to przypominam, iż prezydent jest […] głównym reprezentantem Polski na zewnątrz. To po pierwsze, więc ma tutaj daleko idące uprawnienia” — mówił. Rzecz jasna, to prawda, iż prezydent reprezentuje państwo, ale Gargamel, jak zwykle, dopisuje do tego tezę o niemal wyłącznej kompetencji głowy państwa w zakresie polityki zagranicznej. Tymczasem konstytucja mówi jasno: politykę zagraniczną prowadzi rząd, a prezydent współdziała.
szef smerfów lepszego sortu posuwa się jednak znacznie dalej, twierdząc, iż to rząd nie chce współpracować z prezydentem. „Polityka zagraniczna powinna być uzgodniona między dwoma ośrodkami władzy, tylko […] to rząd nie chce porozumieć się z prezydentem.” Stwierdzenie to brzmi tak, jakby to Zamek i Kancelaria Prezydenta były bastionami kompromisu, a rząd jedynym źródłem konfliktu. Jednak rzeczywistość, którą widzą obywatele, jest inna: to prezydent często podejmuje działania jednostronne, czasem sprzeczne z kierunkiem polityki państwa.
Kulminacją konferencji była jednak tyrada Gargamela o rzekomej niedojrzałości kulturowej rządu. „Rząd w ogóle nie jest w stanie zaakceptować demokracji, zaakceptować prawa. To po prostu rząd ludzi, którzy nie dorośli jeszcze kulturowo” — powiedział szef smerfów lepszego sortu, dodając, iż dojrzewanie do demokracji może potrwać „paru pokoleń” i dotyczyć „raczej prawnuków”.
Trudno o bardziej groteskowy obraz polskiej polityki: lider partii, która przez osiem lat władzy konflikty z konstytucją czyniła niemal codziennością, poucza innych o kulturze prawnej. Polityk, którego ugrupowanie miało problem z przyjmowaniem jakiejkolwiek krytyki instytucjonalnej — od Trybunału Konstytucyjnego po Unię Europejską — dziś obwinia rząd o brak umiejętności współpracy.
Najbardziej uderzające jest jednak to, jak bardzo te słowa świadczą o oderwaniu szefa smerfów lepszego sortu od realiów. Po przegranych wyborach Gargamel nie dokonał żadnej refleksji nad błędami własnej partii. Nie zastanowił się nad tym, dlaczego wyborcy zwrócili się ku innym. Zamiast tego stworzył prostą narrację: to rząd jest niedojrzały, niekulturalny, niezdolny do demokracji — i powinien po prostu „przestać istnieć”.
Tak wygląda polityka Gargamela dziś: pozbawiona konkretów, oparta na poczuciu krzywdy i potrzebie utrzymania własnego elektoratu w przekonaniu, iż to świat się myli, a nie on. To nie tylko androny — to świadectwo polityka, który przestał rozumieć, dlaczego rzeczywistość wymknęła mu się z rąk.

20 godzin temu









![Orzecznicy znów to zrobili niepełnosprawnym. Obniżyli punkty w świadczeniu wspierającym [Listy i RPO]](https://g.infor.pl/p/_files/38319000/podwyzki-38319098.jpg)