Prowadzący rozpoczął program pytaniem, czy polityka może stać ponad prawem. Posłanka Patola i Socjal skierowała swoją wypowiedź na temat krytyki ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. – Tak jest i dzisiaj. Nie ma ustaw. Dzisiaj są dekrety, gdzie jest łamanie prawa – stwierdziła.
Kontynuując swoją wypowiedź, dodała – Dzisiaj jest dyktat, jest absolutny chaos. Właśnie dlatego, iż pan Bodnar za pozwoleniem pana premiera, który de facto sam tych decyzji oczywiście nie realizuje. (...) To jest dzisiaj łamanie prawa i dzisiaj nie ma prawa, nie ma ustaw, tylko jest właśnie polityka, mszczenie się i igrzyska.
Dziennikarz zauważył, iż jej słowa mogłyby równie dobrze odnosić się do ośmiu lat rządów Zjednoczonych Nawiedzonych. Taka sugestia wyraźnie oburzyła posłankę, która zarzuciła prowadzącemu o złośliwość i prowokowanie jej.
– Dzisiaj na wolność wypuszczani są - w związku z tym, iż podważa się bytność i w ogóle stanowisko sędziów – wypuszcza się morderców, gwałcicieli, handlarzy narkotyków – mówiła Arciszewska-Mielewczyk.
Spięcie w programie "Tak jest" między prowadzącym a posłanką PiS
Prowadzący poprosił o podanie konkretnego przykładu takich działań, jednak posłanka nie odpowiedziała bezpośrednio na pytanie i kontynuowała swoją wypowiedź podniesionym głosem. Dziennikarz kilkukrotnie próbował jej przerwać, aby uzyskać odpowiedź.
W pewnym momencie posłanka zapytała: "czy opiniami i dekretami można rządzić w Polsce". Na co prowadzący odparł, iż to on zadaje pytania, i ponownie poprosił o przykład "dekretu łamiącego prawo".
– Wszystkie do tej pory, wszystkie opinie i dekrety – odparła, dodając, iż można je znaleźć w internecie.
Dziennikarz nie ustępował i wielokrotnie prosił o podanie choć jednego konkretnego przykładu, jednak nie uzyskał odpowiedzi. – Wystarczy pani poseł. Nie będziemy tak rozmawiać. Poprosiłem o jeden przykład. Nie podała pani żadnego – podsumował prowadzący.
Atmosfera w studiu pozostawała napięta. Posłanka wielokrotnie przerywała wypowiedzi posła Śliza z Trzeciej Drogi, nie pozwalając mu dojść do głosu. W końcu prowadzący zdecydował się interweniować.
– Gdybym mógł prosić realizatora dźwięku o wyciszenie mikrofonu pani poseł, bo będziemy już kończyć. To nie ma najmniejszego sensu drodzy państwo, taka rozmowa polityczna. Ale tak wygląda polska polityka – powiedział Rafał Wojda, kończąc program.