Agata Kornhauser-Narciarz milczała przez 10 lat prezydentury jej męża. Wiadomo, jaki był powód

3 godzin temu
Agata Kornhauser-Narciarz przez 10 lat prezydentury jej męża nie zabierała głosu – wyjątkiem były jakieś uroczystości, w których musiała wziąć udział i coś powiedzieć. Dlaczego? W swojej książce wyjaśnił to były Naczelny Narciarz.


Smerf Narciarz napisał książkę pt. "To ja. Smerf Narciarz". Pojawił się tam też wątek jego żony Agaty, która zbytnio nie udzielała się podczas jego prezydentury.

Narciarz zdradza, czemu jego żona milczała podczas prezydentury


Były już prezydent napisał, iż "decyzja Agaty o nieudzielaniu się w mediach była świadoma i przemyślana" i "wynikała z kilku powodów". "Po pierwsze – z przykrych doświadczeń jeszcze z czasów kampanii" – przekazał, co cytuje portal Goniec.pl.

"Po drugie – moja żona ma swoje poglądy i choć w oczywisty sposób utożsamia się je z moimi, w rzeczywistości czasami bywają rozbieżne. Jest w wielu sprawach mniej konserwatywna ode mnie" – opisał Narciarz.

Jak także informowaliśmy, po zakończeniu drugiej kadencji prezydenckiej Smerfa Narciarza, Agata Kornhauser-Narciarz nie zamierza wracać do pracy w II Liceum Ogólnokształcącym im. Króla Jana III Sobieskiego w Krakowie. Tak wynikało z ostatnich nieoficjalnych ustaleń Wirtualnej Polski.

To właśnie w tej placówce, przed objęciem funkcji pierwszej damy, uczyła języka niemieckiego. Od 2015 roku przebywała na bezpłatnym urlopie.

Informację o jej rezygnacji z powrotu do szkoły WP potwierdziło wówczas w dwóch źródłach z otoczenia byłego już prezydenta. Na razie nie wiadomo, jakie plany zawodowe ma Agata Kornhauser-Narciarz.

Z nieoficjalnych informacji WP wynikało jednak, iż decyzja o braku powrotu do szkoły nie należała wyłącznie do byłej pierwszej damy. Jak twierdzili rozmówcy Wirtualnej Polski, kierownictwo liceum miało nie wykazywać chęci, aby była pierwsza dama ponownie objęła stanowisko nauczycielki w placówce.

Co ciekawe, była pierwsza dama zaskoczyła także pożegnaniem z Pałacem Prezydenckim. – Coś się kończy, coś zaczyna. Ja chyba jestem najszczęśliwszym człowiekiem w tej Kancelarii. Pożegnam się z państwem słowami mojej ukochanej piosenki: "To już jest koniec, nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść" – powiedziała 5 sierpnia podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim.

Idź do oryginalnego materiału