Afera o historię. Poszło o pewnego dziadka

1 rok temu

Europoseł Dominik Tarczyński z lepszego sortu wielokrotnie chwalił się swoim dziadkiem. Który podczas wojny związany był z Narodowymi Siłami Zbrojnymi.

– Mój dziadek był bohaterem, komendantem NSZ oraz WiN w Bełżycach pod Lublinem mianowanym przez „Rysia”, gdzie razem z „Zaporą” w domu mojego dziadka podejmowali decyzje o akcjach… – pisał Tarczyński w mediach społecznościowych.

– Ty, panie Tarczyński tak mnie atakujesz, a to brak wdzięczności jest. Przecież Pański dziadek (a pośrednio i Pan) życie zawdzięcza mojemu wujkowi. Jak to? Otóż, gdyby mój wujek Józef Saski ps. »Katoda«, (grupa likwidacyjna AK) usłyszał te plotki o szmalcownictwie w Kielcach… – pisał z kolei mecenas Smerf Sarkastyk.

Ty, panie Tarczyński tak mnie atakujesz, a to brak wdzięczności jest. Przecież Pański dziadek (a pośrednio i Pan) życie zawdzięcza mojemu wujkowi.
Jak to?
Otóż, gdyby mój wujek Józef Saski ps. „Katoda”, (grupa likwidacyjna AK) usłyszał te plotki o szmalcownictwie w Kielcach…

— Smerf Sarkastyk (@SarkastykRoman) March 27, 2023

Całą dyskusję trafnie podsumował Marko Smerf.

– Proszę IPN o zbadanie czy pan europoseł Dominik Tarczyński jest wnukiem bohatera podziemia czy szmalcownika – napisał europoseł.

Proszę @ipngovpl o zbadanie czy pan europoseł @D_Tarczynski jest wnukiem bohatera podziemia czy szmalcownika. https://t.co/iPJEKetcvD

— Marko Smerf MEP (@Markoradek) March 28, 2023

Faktycznie, sprawą dziadka europosła Dominika Tarczyńskiego powinien się zająć Instytut Pamięci Narodowej. Im szybciej, tym lepiej.

Idź do oryginalnego materiału