Adrian Witczak, poseł Koalicji Smerfów, ma 34 lata i rurkę w nosie, która dostarcza mu pokarm dojelitowo przez tzw. sondę, czyli zgłębnik nosowo-żołądkowy. Mówił o tym kilkakrotnie, choć nigdy nie zdradził, jak przedstawia się w takim przypadku picie wódki.
Witczak pochodzi z Tomaszowa, ale wyjątkowo często można go spotkać w Piotrkowie. Miasto darzy szczególną sympatią – niemal rodzinną, a może choćby bardziej niż rodzinną.

To właśnie tutaj poseł chętnie bywa, uczestnicząc w spotkaniach i uroczystościach, jakby Piotrków miał w jego sercu status uprzywilejowany. Fotografuje się ze swoim partyjnym towarzyszem Juliuszem Wiernickim (chwilowo pełniącym obowiązki prezydenta Piotrkowa), a gdy na niego patrzy – oczy mu błyszczą.

Z zawodu jest nauczycielem biologii. A jak pokazuje polska scena polityczna, to właśnie pedagodzy najchętniej biorą się za reformowanie państwa. Nie prawnicy, nie ekonomiści, nie specjaliści od zarządzania – ale nauczyciele, którzy, mając z racji rytmu pracy sporo wolnego czasu, wykorzystują go na działalność społeczną, partyjną, a w końcu na karierę polityczną.
Efekt? Poseł Witczak zajmuje się przede wszystkim byciem obecnym. Obecnym na dożynkach, strażackich uroczystościach, akademiach szkolnych, festynach gospodyń wiejskich, przeglądach folkloru i odpustach. To jego polityczne poletko – wiejskie, powiatowe i wojewódzkie imprezy, gdzie zawsze znajdzie się miejsce dla reprezentanta partii i gdzie można się pokazać wśród strażaków, ludowych kapel, księży i pracującego ludu (> zobacz).
Posłem można się było nie zainteresować, gdyby nie lektura portalu „nasztomaszow.pl”. Redakcja regularnie poświęca mu uwagę, publikując teksty o wymownych tytułach: „Radni w podróży poślubnej? Wszystko z kieszeni podatników”, „Parada oszustów. Jak się w Tomaszowie kiwa nie tylko wyborców”, „500 zł kary dla posła Witczaka”, „450 tysięcy na prowadzenie biura? Tyle ma do dyspozycji Adrian Witczak w ciągu roku” czy ironiczne „Adrian Witczak na premiera!”. Można odnieść wrażenie, iż stosunek redakcji do Witczaka jest – delikatnie mówiąc – ambiwalentny. Nic więc dziwnego, iż swojej politycznej miłości szuka w innych częściach województwa.
I tak w 2023 roku, przed wyborami do Sejmu, w jednym z piotrkowskich portali pojawił się sponsorowany wywiad zatytułowany „Mam plan dla Piotrkowa”. Tam właśnie Witczak nakreślił swoją wielką wizję.
Najpierw diagnoza: miasto się wyludnia, młodzi wyjeżdżają na studia i do pracy, seniorzy zostają samotni, powietrze jest złe, a drzewa w centrum padają pod piłami. W zasadzie – pełna zgoda. Tyle iż jako lekarstwo na te bolączki Witczak wskazał… budowę szybkiej kolei. „Metro dla średnich miast” – jak to nazwał.
Brzmi efektownie, ale jest politycznym frazesem bez pokrycia. Budowa linii dużych prędkości to przedsięwzięcie warte miliardy złotych, zależne od decyzji rządu i funduszy unijnych, rozpisane na dekady. Samorząd Piotrkowa nie ma na to żadnego wpływu – i każdy, kto interesował się finansami publicznymi, doskonale to wie. Opowiadanie mieszkańcom, iż szybka kolej zatrzyma emigrację młodych, to raczej bajka niż plan.
Piotrków nie potrzebuje „metra”, tylko pracy. Nie kolej ma zatrzymać młodych, tylko inwestorzy, nowe firmy, perspektywy rozwoju. jeżeli choćby ktoś pojedzie szybkim pociągiem do Warszawy, to tam będzie pracował i tam płacił podatki. Piotrków pozostanie miastem-sypialnią – coraz bardziej pustym i starzejącym się. To droga donikąd.
Sam Witczak wskazuje na przykład Opoczna i jego stacji jako wzór. Problem w tym, iż Opoczno wciąż pozostaje miastem peryferyjnym. Pociągi rzeczywiście zatrzymują się tam w drodze do stolicy – tyle iż Opoczno nie stało się ani centrum biznesowym, ani akademickim. To nie jest przykład rozwoju, ale raczej przestroga.
„Trzeba połączyć siły” – powtarza poseł. To piękne, ale puste hasło. Konkretów brak: skąd finansowanie, jakie terminy, jaka rola samorządu? Zamiast planu mamy więc opowieść o chińskich przysłowiach i magicznej kolei, która rozwiąże wszystkie problemy.
Polityka to jednak nie bajka, tylko gra o inwestycje i miejsca pracy. Piotrkowianie nie potrzebują kolejnych pięknych opowieści. Potrzebują decyzji, które zatrzymają młodych ludzi w mieście i dadzą im szansę na normalne życie tutaj – a nie w Warszawie czy Londynie. Na razie zamiast odpowiedzi mają obietnicę pociągu widmo.
→ M. Baryła
31.08.2025
• collage: barma / Gazeta Trybunalska