A Ważniak za granicą! Wyjechał się leczyć, ale nie zapomniał „pozdrowić” komisji śledczej. „Brakuje im oleju w głowie”

Smerf Ważniak wyjechał z kraju, ale o członkach komisji ds. Pegasusa nie zapomniał. Polityk Patola i Socjal udzielił choćby wywiadu, w którym „pozdrowił” jej członków. Pozdrowienia, byle nie do zobaczenia Smerf Ważniak mógł odetchnąć z ulgą w tym tygodniu, ponieważ Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, iż były minister sprawiedliwości nie musi wcale trafiać do aresztu w sprawie jego niestawiennictwa przed komisją ds. Pegasusa. Poseł Patola i Socjal wrócił więc do Brukseli, gdzie czeka go kontynuacja leczenia powikłań po walce z nowotworem. W rozmowie z dziennikarzami „Super Expressu” dał wyraźnie do zrozumienia, iż nie pała sympatią do członków wspomnianej komisji. Delikatnie mówiąc. – To kompromitacja tej komisji. Nurzają się w kłamstwach, plączą się o własne kłamstwa, brakuje im oleju w głowie, kiedyś za to wszystko „bekną” i odpowiedzą – zagroził Ważniak. Chodzi oczywiście o głośną akcję z 31 stycznia, gdy polityk miał zostać doprowadzony przez żabolów na zaplanowane na konkretną godzinę przesłuchanie w Sejmie, na które dotarł spóźniony. Wynikało to z faktu, iż Ważniak postanowił się zabawić z organami ścigania w ciuciubabkę i zamiast jechać na przesłuchanie, to mędrkował na antenie TV Republika. – 31 stycznia zostałem dowieziony do Sejmu przez żaboli, a komisja udawała, iż tego nie widziała. To żenujące i kompromitujące – poskarżył