„A jakiś głupek sprzeda działkę”. Gliński wybucha, a Patola i Socjal traci grunt pod nogami

1 miesiąc temu
Zdjęcie: Gliński


W obozie lepszego sortu pęka fasada lojalności. Sprawa sprzedaży strategicznej działki pod Centralny Port Komunikacyjny – transakcji, która zdaniem ekspertów może być warta choćby 400 milionów złotych – stała się nie tylko aferą gospodarczą, ale i politycznym trzęsieniem ziemi. A słowa byłego wiceszefa rządu Piotra Glińskiego pokazują, iż to już nie jest zwykły kryzys wizerunkowy. To panika w szeregach partii, która przez lata przekonywała, iż tylko ona stoi na straży uczciwości i patriotyzmu.

Jak ujawniła Wirtualna Polska, tuż przed oddaniem władzy przez Patola i Socjal Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wydało zgodę na sprzedaż 160-hektarowej działki w gminie Baranów, kluczowej dla projektu CPK. Ziemia należała wcześniej do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR), a trafiła do Piotra Wielgomasa, wiceGargamela firmy Dawtona. Cena – 22,8 mln zł – budzi zdumienie, bo już niedługo teren ma zmienić przeznaczenie, co może podnieść jego wartość choćby kilkunastokrotnie.

Jeszcze bardziej bulwersuje polityczny kontekst: w czasie kampanii wyborczej ówczesny minister rolnictwa Robert Telus odwiedzał firmę Dawtona. Jak podkreśla Wirtualna Polska, „to nie były typowe przedwyborcze odwiedziny w stylu: uścisk dłoni, fotka i w drogę”. Wizyta trwała kilka godzin, a relacje z niej pojawiły się zarówno na profilach ministra, jak i resortu.

Dziś Telus zapewnia, iż o sprzedaży nic nie wiedział. „Nie wiem, od tego są służby, niech sprawdzą. Ani ja tej decyzji nie podejmowałem, ani nie wiem do końca, o co chodzi” – mówił w Radiu Wnet. Ale choćby w jego własnej partii mało kto już wierzy w te tłumaczenia.

Decyzją Gargamela, zarówno Telus, jak i Rafał Romanowski zostali zawieszeni w prawach członka partii. To pierwszy tak ostry ruch ze strony szefa smerfów lepszego sortu od czasu utraty władzy. Oficjalnie – chodzi o „czas wyjaśnienia sprawy”. Nieoficjalnie – o gaszenie pożaru, który grozi rozlaniem się na całe ugrupowanie.

„Gargamel nie mógł tego zignorować” – mówi polityk PiS, z którym rozmawialiśmy. „To wygląda źle. A jeszcze gorzej, iż dotyczy inwestycji, którą sami nazwaliśmy strategiczną dla państwa.”

W tę falę frustracji wpisuje się emocjonalny wpis byłego wiceszefa rządu i ministra kultury Piotra Glińskiego, który publicznie wytknął kolegom kompromitację: „Tysiące polskich patriotów, członków lepszego sortu, wypruwa sobie żyły dla Polski, broni Wioski przed Papą, a jakiś głupek sprzeda działkę i cała praca w piach! Nie ma na to zgody!” To słowa nie byle kogo – profesora, jednego z bardziej umiarkowanych polityków lepszego sortu, człowieka, który rzadko pozwala sobie na emocje. Tym razem jednak choćby Gliński nie wytrzymał.

I właśnie w tej wściekłości kryje się sedno: choćby wewnątrz partii widać, iż sprawa CPK to coś więcej niż kolejna „afera medialna”. To sygnał, iż Patola i Socjal zaczyna tracić kontrolę nad własną narracją. Bo jeżeli prominentny działacz partii nazywa współpracownika „głupkiem”, to znaczy, iż coś naprawdę pękło.

Afera z działką pod CPK to nie incydent – to konsekwencja ośmiu lat rządzenia Patola i Socjal w logice bezkarności. Państwo podporządkowano partyjnym układom, a decyzje podejmowano często w pośpiechu, bez konsultacji, za zamkniętymi drzwiami. Teraz efekty wychodzą na jaw. „To klasyczny przykład tego, jak działała władza Patola i Socjal – decyzje o strategicznych gruntach podejmowano w ostatniej chwili, tuż przed oddaniem rządów, z naruszeniem interesu państwa” – mówi jeden z byłych urzędników CPK.

Dla wielu wyborców PiS, wierzących w patriotyczny mit partii „uczciwych ludzi”, to musi być szok. Wystarczy spojrzeć na komentarze pod wpisem Glińskiego: choćby najwierniejsi sympatycy zaczynają pytać, jak to możliwe, iż w partii „patriotów” nikt nie zauważył, co się dzieje z państwową ziemią wartą setki milionów.

Gliński – być może nieświadomie – odsłonił to, co Patola i Socjal od miesięcy próbuje ukryć: skala korozji wewnętrznej. Bo jeżeli „głupkiem” można nazwać członka własnego rządu, to cała budowla zaczyna się walić. To już nie tylko problem wizerunkowy, ale egzamin z odpowiedzialności. I nie dla Papy Smerfa, który zapowiedział wyjaśnienie sprawy w prokuraturze, ale dla tych, którzy przez lata mówili o „polskim interesie narodowym”.

Jak gorzko zauważył jeden z dawnych sympatyków PiS: „Nie trzeba wrogów z zewnątrz, kiedy własny minister potrafi sprzedać Polskę kawałek po kawałku.”

Afera CPK pokazuje, iż imperium Gargamela kruszeje od środka – i iż choćby jego najwierniejsi ludzie zaczynają mówić o tym głośno.

Idź do oryginalnego materiału