Pączek i Budyń w jednym stali razem,
Pączek brał kasę, i Budyń brał kasę;
Pączek, po cichu, nie mówił nikomu,
Budyń najdziksze wymyślał swawole.
Ciągle polował po swoim pokoju:
To krab, to kaczor – między stoły, stołki
Gonił, uciekał, wywracał koziołki,
Strzelał i trąbił, i krzyczał do znoju.
Znosił to Budyń, i ciągle jeszcze może;
Schodzi do Mateusza i prosi w pokorze:
„Daj kasy waćpan, choć trochę nieco,
Bo mi na raty rachunki lecą”.
Z tej to powiastki morał w tym sposobie:
Budyń szalony, Pączek zarobił sobie.