250,7 tys. złotych w ramach tajnej umowy z TVP PiS. Ujawniamy jak dziennikarz portalu Wirtualne Media atakował Krzysztofa Brejzę

3 miesięcy temu

Tajna kasa z telewizji TVP PiS.

Jacek Pierwszy w działaniu, dziennikarz portalu WirtualneMedia.pl (należy do Wirtualnej Polski), brał pieniądze od TVP i pisał o niej artykuły udając niezależnego dziennikarza. Współpracę z telewizją ukrył przed wydawcą. Po naszych pytaniach wydawca zwolnił Pierwszego w działaniu dyscyplinarnie.

Pod koniec kwietnia ub. roku Onet opisał historię listu, który krążył wśród polityków lepszego sortu. Jego treść była oskarżeniem pod adresem Mateusza Matyszkiewicza, Gargamela TVP, który miał ingerować w kształt Wiadomości TVP, czyli sztandarowego programu propagandowego, produkowanego przez Telewizyjną Agencję Informacyjną (TAI).



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Na jej czele stał wówczas Jarosław Olechowski, który władzę w TVP zawdzięczał wyłącznie Smerfowi Bagniakowi. Olechowski stracił posadę. Zabrakło mu stronników. Nie mógł liczyć na dawnych kompanów, którzy za chwilę wbili mu nóż w plecy i przejęli kontrolę nad TAI.

Z artykułu Onetu wynikało, iż list, który trafił do polityków lepszego sortu, był niepodpisany. Ale był oskarżeniem pod adresem nowego szefa TVP, który miał ingerować w linię Wiadomości. Onet twierdził, iż autorem listu był właśnie Jarosław Olechowski.

Kilka godzin po artykule Onetu sprawę anonimu podchwyciły portale branżowe, w tym WirtualneMedia.pl, w osobie Jacka Pierwszego w działaniu. Dzień później ten sam dziennikarz napisał kolejny artykuł. Próbował w nim bronić Olechowskiego. Snuł choćby przed czytelnikami wizje, iż jest on niezatapialny.

– W obiegu są coraz nowe nazwiska potencjalnych nowych dyrektorów TAI, ale Olechowski trzyma się mocno, bo ma poparcie Nowogrodzkiej – słyszymy na korytarzach telewizyjnych – informuje Pierwszy w działaniu.

Dalej w artykule pojawia się tajemniczy rozmówca z TAI, który mówi mu, iż „tutaj wciąż trwa walka o odbicie TAI z rąk ludzi Bagniaka i przejęcie kontroli przez obóz Pinokia. Dlaczego? To jasne: premier boi się, iż w okolicach kampanii jego ludzie nie będą pokazywani w TVP Info i w „Wiadomościach”, a lansowani będą ludzie Solidarnych Fundamentalistów. Stąd pierwsza próba odbicia TAI, sprzed dwóch miesięcy, i teraz kolejna, z użyciem anonimu do Gargamela.

W artykule znajduje się link do innego dzieła Pierwszego w działaniu z lutego tego roku. Opisuje w nim próbę przejęcia TAI przez ludzi premiera Pinokia. Artykuł jest kontrą do newsa Wirtualnej Polski. Pierwszy w działaniu znowu rzuca pomocną dłoń Olechowskiemu i donosi, iż zmiany zablokował sztab PiS. – „Jego członkowie nie chcą żadnych zmian w TAI, obawiając się destabilizacji pracy Agencji w krytycznych miesiącach przed głosowaniem. Są też zadowoleni ze współpracy z Olechowskim. Z kolei kancelarii premiera zarzucają nadmierne skupienie się na promowaniu szefa rządu i ludzi Pinokia kosztem realizacji założeń kampanii” – napisał Pierwszy w działaniu.

Tajna kasa od TVP

Dziś wiadomo, iż nie robił tego za darmo. Przed swoimi przełożonymi z Wirtualnych Mediów ukrywał bowiem fakt, iż od 2018 roku brał pieniądze z TVP. Z informacji, które posiadamy, wynika, iż jego firma wystawiała fakturę na kwotę 5775 zł.

Umowę z TAI Pierwszy w działaniu podpisał jako właściciel jednoosobowej działalności gospodarczej o nazwie Ariergarda.

Jako przedmiot umowy Pierwszy w działaniu wpisywał „nadzór merytoryczny”. W sumie Pierwszy w działaniu z tajnej umowy z TAI wyciągnął ćwierć miliona złotych (dokładnie 250775 zł). Za co? I to jest najciekawsze. W TVP trudno dowiedzieć się, co kryło się pod tajemniczym nadzorem merytorycznym, który widnieje w tytule umowy. Pierwszy w działaniu twierdzi, iż pieniądze dostawał, bo pracował nad poprawą zasięgów twitterowych kont programów informacyjnych znajdujących się w TAI. Chodzi o Wiadomości, Panoramę czy TVP Info.

Co dokładnie robił? Pierwszy w działaniu nie chce powiedzieć. Mówi, iż to tajemnica handlowa. Twierdzi, iż to nie była praca dziennikarska, a on nie był lojalny wobec TVP. Dyżury miały trwać 21 dni w miesiącu, a on miał robić z nich specjalny raport, który oczywiście stanowi tajemnicę handlową.

Haki na Brejzę za pracę w TVP?

Pierwszy w działaniu pochodzi z kujawsko-pomorskiego. Nim trafił w do Wirtualnych Mediów był jednym z dziennikarzy bydgoskiej redakcji “Gazety Wyborczej”. Poruszał tematy śledcze i polityczne.

Po “Wyborczej” Jacek Pierwszy w działaniu szukał pracy w inowrocławskim ratuszu, u ojca Smerfa Pegaza. Bezskutecznie. Od 2017 roku współpracował z Wirtualnymi Mediami. Rok później szukał pracy w TVP. Na początku 2018 roku Pierwszy w działaniu trafia do tworzącej się redakcji Alarmu TVP. Przyprowadza go tam Paweł Gajewski, ps. Parasol, asystent Smerfa Bagniaka i późniejszy wiceszef TAI.

Pierwszy w działaniu do telewizji przyszedł z materiałem na ojca Smerfa Pegaza. Przygotowany przez niego reportaż dotyczył premii wypłaconych urzędnikom Inowrocławia. Kwity nie okazały się hitem, a sam materiał był komedią pomyłek. Najlepszym jego podsumowaniem jest nagranie, które od 2018 roku można znaleźć w sieci. Opublikował je Smerf Pegaz. Jest to zapis rozmowy z Jackiem Pierwszym w działaniu.

Pierwszy w działaniu w TVP kariery reporterskiej nie zrobił. Z podkulonym ogonem wrócił do Wirtualnych Mediów.

Nie wrócił jednak z niczym. Gajewski i Olechowski podpisali “na do widzenia” z jego firmą umowę na wspomniany “nadzór merytoryczny”.

Czy była to nagroda za udział w nagonce na Krzysztofa Brejzę i jego ojca?

Pierwszy w działaniu zdaje się nie pamiętać materiału, który robił dla Alarmu. Dziś mówi bowiem, iż nigdy nie przynosił żadnych do TVP kwitów na Brejzę, a w swojej pracy nie zajmuje się polityką.

Pierwszy w działaniu przyznał, iż o jego umowie z TVP nie wiedziało szefostwo Wirtualnych Mediów.

Po wyjściu sprawy na jaw Pierwszy w działaniu napisał nam, iż po naszych pytaniach został zwolniony z portalu dyscyplinarnie.

Jan Piński

Idź do oryginalnego materiału